Ile razy to ja już nie słyszałam
pytania jak to jest być córką TEGO genialnego siatkarza. Oj wiele.
Jaka zawsze pada odpowiedź. No cóż może niektórych zaskoczyć, a
wszystkich pytających zawsze zbija z tropu. Bo kto by pomyślał, że
powiem „Dziwnie.”. Naprawdę to bardzo dziwne uczucie. Zwłaszcza
gdy mając piętnaście lat wszyscy uważają Cię za nie wiadomo jak
sławną osobę tylko ze względu na twoje nazwisko, a raczej
nazwisko twojego ojca, po którym je odziedziczyłaś. Z opowiadań
mojej mamy to już od najmłodszych lat byłam wychowywana w świetle
aparatów i kamer ze względu na „tą ich szaloną przygodę”.
Jednak teraz staram się jak najrzadziej pojawiać się na zdjęciach
czy na filmikach. Mam Facebooka. Mam Twittera. Mam i na innych
portalach społecznościowych konta. Co za razem oznacza codzienny
spam i codzienne pięciominutowe usuwanie zaproszeń do znajomych od
nieznajomych, którzy myśleli, że córka TEGO Kurka przyjmie ich
zaproszenie i będą tacy fajni bo będą mieć ją w znajomych. Sama
mam piętnaście lat i naprawdę nic nie mam do ludzi, którzy są w
moim wieku. Jednak jak widzę tłumy tych w moim wieku co piszczą
jakby były jakieś opętane na widok mojego ojca czy moich
wszystkich wujków to się zastanawiam czy to ze mną jest coś nie
tak czy jednak z nimi. Chodzę do gimnazjum do Bełchatowa i często
jest tak, że zabieram się z tatą do domu i albo on po mnie
przyjeżdża pod szkołę albo ja idę na halę gdzie jeszcze trwa
trening albo już się kończy. Moją najlepszą przyjaciółką jest
Julka. Mieszka w domu na sąsiedniej posesji. Szczerze mówiąc nie
cierpię tego zadupia, na którym mieszkamy. Szczere pole i tylko w
oddali nowe osiedla. No ale to było marzenie moich rodziców gdy
byli młodzi. O i ja już wtedy podobno miałam ze trzy czy cztery
lata. Przynajmniej mam swój pokój tylko dla siebie i nie muszę go
dzielić z tym bachorem. Pewnie zastanawiacie się o kogo mi chodzi.
Otóż jakieś dziesięć lat temu rodzicie wytłumaczyli mi, że w
brzuszku mamusi znajduje się dzidziuś i będzie to mój braciszek.
Wszystko było by fajnie gdyby nie to, że jak się urodził to darł
się niemiłosiernie. Zdecydowanie bardziej wolę moją siostrzyczkę
co ma aktualnie dwa latka i nie przypominam sobie żeby wydawała z
siebie jakieś niepotrzebne dźwięki. Tak więc Antek i Maja mają
swoje pokoje ja mam swój i tak sobie żyjemy jak to zwykł był
mawiać wujek Igła. A propo wracania z tatą do domu to właśnie
siedzę na hali i czekam na koniec treningu. Mamy październik i pada
deszcze więc uznałam, że na piechotę to ja nie będę wracać, a
autobus miałam dopiero za godzinę.
-Pracę domową odrabiasz?-zapytał
trener od przygotowania fizycznego.
-Tak.-tak odrabiałam, że tylko
wyjęłam długopis i zeszyt od polskiego. W sumie na tym się
skończyło moje pisanie wypracowania.
-Zuzka zbieraj się!-krzyknął
wcześniej wspomniany mój sławny tatuś, a ja posłusznie
spakowałam co miałam spakować do torby i poszłam za nim.
Poczekałam chwilę aż się przebierze i ruszyliśmy w stronę jego
auta, które stało na parkingu.
-Jak tam było dzisiaj w
szkole?-zapytał włączając ogrzewanie. Mamy dopiero początek
października, a zimno jak cholera.
-Dobrze.-tradycyjna odpowiedź na
tradycyjne pytanie.
-Tylko dobrze? Może jakąś ocenę
dostałaś?-pokiwałam przecząco głową.
-Gdzie jedziemy?-zdziwiłam się jak
zobaczyłam, że nie kierujemy się w stronę naszego domu.
-Po zakupy. Mama prosiła żebyśmy
zrobili.-szybko dojechaliśmy pod market i kupiliśmy co mieliśmy
kupić. Następnie wróciliśmy do domu i rozpakowaliśmy wszystkie
torby.
-Co na obiad?-zapytałam wchodząc do
kuchni.
-Kopytka.-odpowiedziała moja
rodzicielka-Możesz iść po Maję jest w salonie i po Antka jest u
siebie w pokoju?
-Jasne.-posłusznie podreptałam do
salonu biorąc Małą na ręce-Antek!-wydarłam się. Przecież nie
będę marnować energii na tego dzieciaka.
-Prosiłam idź po niego, a nie
krzyczysz.-stanowczy głos matki jakoś specjalnie mnie nie wzruszył
tylko wywróciłam oczami i wróciłam do kuchni. Usadziłam Maję w
jej krzesełku i sama usiadłam na moim tradycyjnym miejscy, czyli na
szczycie dużego drewnianego stołu. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy
i jedliśmy tata zaczął rozmowę.
-To kto idzie ze mną jutro na
mecz?-zapytał jak zwykle zadowolony. Ja nie rozumiem koleś ma
prawie 40 lat, a czasami to chyba jest w wieku Antka. Czy mi to
przeszkadza? Skądże! Mój tata jest zajebisty. Ja nie lubię tylko
tych wścibskich nastolatek co najchętniej by mnie czy któreś z
mojego rodzeństwa porwały żeby mieć do czynienia z Kurkiem.
Śmieszą mnie jak stoją przy bandzie i piszczą jak oszalałe.
Zawsze się z nich śmiejemy z tatą. Zwłaszcza jak przechodzimy
obok nich i dobre serduszko tatusia sprawia, że zaczyna podpisywać
się czy też pozować do zdjęć. Wszystkie najchętniej by mnie
zabiły. Co innego było w Rosji gdzie nie było czegoś takiego jak
tłumy piszczących fanek. Tam hale były puste. Może dlatego tak
nie lubiłam tego kraju. Tata miał z Kazaniem kontrakt na cztery
lata. To były cztery najgorsze lata mojego życia. Miałam wtedy
dwanaście lat jak stamtąd wróciliśmy. Mam nadzieję, że nigdy
już nie wrócimy. Rocznego pobytu we Włoszech nie pamiętam aż tak
dobrze bo miałam wtedy sześć lat. Ale ten kraj to ja lubię i to
bardzo nawet. Język dzięki moim rodzicom mam opanowany. Tak samo
jak angielski i teraz mama zmusza mnie do niemieckiego. Znaczy i tak
mam go w szkole więc chcieć nie chcieć muszę się go uczyć. Ale
zdecydowanie jest brzydki w porównaniu do włoskiego.
-Ja idę!-krzyknął Antek cały w
skowronkach. Co jak co ale to będzie siatkarz na 100%. Mnie jakoś
specjalnie nie ciągnie do samej gry. Oczywiście szkolna drużyna
nie zdobyłaby żadnego mistrzostwa beze mnie. Skromna ja. No i Bąku
Volley School też jest miejscem gdzie bywam i sobie gram. Wujek
Michał po skończeniu kariery oddał się całkowicie tej szkole i
ściąga najlepszych trenerów i szkoleniowców. Aktualnie jego
szkoła uważana jest za jedną z najlepszych w Polsce, a nawet w
Europie miejsc gdzie dzieci w każdym wieku mogą się rozwijać.
-O której gracie?-zapytała mama.
-O siedemnastej. Tradycyjnie półtorej
godziny wcześniej musimy być na hali.
-No to ja mam jutro lekcje od
szesnastej, a ostatniego ucznia mam dopiero dwudziestej. Więc wybacz
ja odpadam. Ty Zuzia przypominam Ci, że obiecałaś się zająć
Mają jutro.-mama jest nauczycielką angielskiego i włoskiego. Jak
trzeba to też niemieckiego nauczy i hiszpańskiego, i
portugalskiego, i francuskiego, i co tam sobie chcesz. Nie uczy w
szkole tylko udziela indywidualnych lekcji. Tym sposobem albo
przychodzi pani Tereska albo ja zajmuję się dzieciarnią. Nie
przeszkadza mi to za zbytnio no bo oni zajmują się sobą ja sobą i
muzyka gra.
-To i ja pójdę.-powiedziałam
uśmiechając się szeroko.
-Zuzka no przecież Ci przypomniałam,
że Majką masz się zająć.-popatrzyła się na mnie takim
wzorkiem, że myślałam, że padnę ze śmiechu. Naprawdę ma mnie
za kretynkę chyba.
-No wiem słyszałam. Poza tym
pamiętam. Zabiorę ją ze sobą. No i przecież Antek bez opieki na
trybunach? Chyba chcecie żeby Energia zniknęła z powierzchni
ziemi.-zaśmiałam się, a rodzice razem ze mną. Młody tylko
wyszczerzył się i chyba nie zrozumiał, że to z niego się
śmiejemy. Mecze Skry rozgrywane są od trzech sezonów na nowej
hali, która nosi taką samą nazwę po swojej poprzedniczce, która
spłonęła. Na szczęście udało się uratować wszystkie
najcenniejsze trofea oraz dokumenty.
-No dobra to jeszcze lepiej, że Was
nie będzie bo będzie cisza.
-Dzięki mamo.-powiedziałam i znowu
zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Po obiedzie sprzątanie przypadło
mężczyznom. Mama zabrała Maję i poszła do swojego „gabinetu”.
To miejsce gdzie prowadzi lekcje. Tym sposobem nie wchodzą nam do
domu. Znaczy wchodzą tylko, że do tego jednego pomieszczenia.
Pewnie musi przyszykować się do lekcji. Ja poszłam do mojego
pokoju. Jak wygląda mój pokój? No cóż. Należy do tych z serii
większych pokoi. Podzielony jest tak jakby na część
naukowo-relaksacyjną i sypialnianą. W naukowo-relaksacyjnej mam
biurko, małą biblioteczkę, kanapę i telewizor. W sypialnianej jak
każdy się pewnie domyślił mam łóżko i inne takie nocne. Mam
też własną garderobę i łazienkę. Na ścianach mam farbę w
kolorze pudrowego różu, na suficie białą. Na podłodze znajdują
się panele, które są bardzo jasne, prawie białe. Jedna ściana
przeznaczona jest na zdjęcia, pocztówki i inne takie pierdoły.
Biblioteczka wygląda następująco. Tak jakby w ścianie są pułki.
No może nie tak jakby tylko są. Białe drewno i do tego drabina
metalowa (taka na kółkach, taka jak ta, na której jeździła Bella
z „Pięknej i Bestii”) pokryta również białą farbą.
Zawiesiłam sobie ostatnio na niej lampki świąteczne. Na półkach
stoją przeróżne książki, puchary, wieża, której głośniki
rozstawione są po całym pokoju, ramki ze zdjęciami i pamiątki z
różnorakich miejsc na świecie. Biurko duże, narożne, z tego
samego materiału co biblioteczka. Do niego kremowy, wygodny,
kręcony, skórzany fotel. Nad biurkiem mam tablicę korkową, na
której mam same najważniejsze informacje dotyczące szkoły, zajęć
dodatkowych, czy tak zwane przypominajki. Kanapa zwykła z białego
materiału jednak nakryta narzutą, która wygląda jakby była z
misia polarnego. Niesamowicie przyjemna w dotyku, a naprzeciwko
kanapy telewizor. Plazma i kino domowe, którego głośniki
pomieszane są z tymi od wieży. Na jednej ścianie miałam też
akwarium. To wszystko znajdowało się w części
naukowo-relaksacyjnej. W części sypialnianej znajdowało się
wielkie łóżko z białego drewna tego samego co m.in. biurko. Po
jednej i po drugiej stronie łóżka były szafeczki nocne, również
białe. Na łóżku miałam mnóstwo poduszek i parę miśków co by
mi się przyjemniej spało. Nad łóżkiem wisiało zdjęcie zrobione
przez moją mamę. Panorama Paryża nocą to coś wspaniałego
zdecydowanie. Zwłaszcza jak jest uwiecznione przez tak dobrego
fotografa. Tutaj też mam okno z niskim, szerokim parapetem, który
wyłożony jest miękką gąbką i poduszkami, na których można
sobie siedzieć. Przy każdym oknie, na karniszach z tego samego
materiału co drabina od biblioteki, wiszą białe zasłonki. Jedne białe
drzwi prowadzą do łazienki, która jest cała biała. Tylko sufit
jest czarny. Zwykła, nie jakaś wielka. Po prostu wanna, kibelek i
szafki z umywalką. Drugie drzwi prowadzą do garderoby. Również
jej rozmiar nie powala. Inteligentnie zaprojektowana żeby
pomieszczenie samo w sobie nie zajmowało dużo miejsca ale żeby
zmieściło się w nim bardzo dużo rzeczy. W moim przypadku to
bardzo dużo no naprawdę baaaaardzo dużo. Zresztą to nie tylko
ubrania ale też buty, torebki i inne pierdoły. Mam tutaj całą
kolekcję koszulek mojego taty i jego kolegów. Naprawdę niejedna
fanka dałaby się za to zabić. W garderobie tak samo jak w
bibliotece są białe półki oraz białe szuflady oraz brązowe,
wiklinowe kosze. Na podłodze jest biały, puchaty dywan. W samym
pokoju mam genialny szklany żyrandol. Są to takie jakby kryształki
zwisające. To chyba było by na tyle opisywania mojego pokoju.
Bardzo go lubię bo sama wymyśliłam sobie jak ma wyglądać.
Wcześniej był to typowy pokoik dla małej księżniczki. No teraz
różowy kolor ścian też sprawia, że wygląda tak cukierkowo no
ale już nie mam góry zabawek czy pluszaków. Zawsze odrabiam sobie
lekcje już w piątek po południu żeby potem mieć wolny weekend
tak też zrobiłam i tym razem. Kiedy skończyłam była godzina
dwudziesta. Trochę mi się zeszło ale miałam co najmniej trzy
przerwy na rozmowę telefoniczną z Julką. Kim jest Julka? Julka
jest moją najlepszą przyjaciółką. Mieszka jakieś pół
kilometra ode mnie w linii prostej. Drogą nie opłaca się do niej
chodzić bo to tylko dodawanie sobie metrów. To jedyny plus
mieszkania w szczerym polu. No więc Julka ma tyle samo lat co ja.
Tylko, że ona uczy się w innym gimnazjum. Jednak to nie przeszkadza
nam w tej przyjaźni absolutnie. Blondynka mi tutaj jęczała, że
znowu z jej szkoły wysyłają ją na dwa tygodnie do Paryża.
Rzeczywiście jest nad czym ubolewać. Ja tylko mogę jęczeć, że
nie pójdzie jutro ze mną na ten mecz. Tak dla towarzystwa
oczywiście. No ale tak już czasem bywa. Po skończeniu nauki
poszłam położyć się w wannie. Długa kąpiel to coś bardzo
przyjemnego. Zwłaszcza z komputerem nad wanną. Po godzinnej kąpieli
wskoczyłam w piżamę i rozczesałam mokre włosy. Podreptałam do
kuchni żeby napić się czegoś.
-Czego szukasz córcia?-zapytała
zatroskana mama, która chyba skończyła usypiać Maję i sprzątać
w kuchni po kolacji, którą jadła tylko Maja i Antek i pewnie tata
się załapał.
-A przyszłam się napić.-uśmiechnęłam
się i otworzyłam lodówkę. Odruch bezwarunkowy kiedy wchodzi się
do kuchni.
-W spiżarni jest sok
pomarańczowy.-powiedziała siadając przy stole i kładąc na nim
głowę. Poszłam do spiżarni i kiedy wróciłam do kuchni usiadłam
naprzeciwko niej.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nic. Zmęczona jestem
tylko.-powiedziała podnosząc głowę i przecierając twarz.
-To może idź mamciu spać.
-No już, już.-wstała i podeszła do
mnie żeby dać mi buziaka w czoło na dobranoc. Po chwili zostałam
sama. Piłam sobie spokojnie sok prosto z kartonu kiedy wszedł tata.
-O daj się napić Młoda.-powiedział
wyciągając od razu rękę.
-Magiczne słowo.-powiedziałam
pokazując język.
-Dawaj to smarkulo jestem twoim
ojcem.-powiedział poważnym głosem. Chyba chciał być straszny. Ja
tylko zaniosłam się śmiechem. Podszedł do mnie i zabrał mi ten
karton siłą.
-Do czego to podobne żeby tatuś
zabierał swojej córeczce pice siłą?-zapytałam sama siebie i
przytuliłam się do niego.
-Do tego podobne.-zaśmiał się i
objął mnie delikatnie całując w czubek głowy. Mój wzrost jest
fajny. Mam 175, czyli tak między mamą, a tatą. Znaczy do taty to
jeszcze tak mi z 30 cm brakuje, a od mamy jestem wyższa o jakieś
10. Dla mnie w sam raz. Nie jestem najniższa ani najwyższa bo znam
takie co mają po metr osiemdziesiąt parę. Te to jakieś mutanty
są. Okropne. Jak zakładam szpilki to jestem z nimi równa kiedy one
ich oczywiście nie mają.
-Dobra idziemy spać. Jutro trzeba
wygrać mecz.-powiedziałam odklejając się od niego i szybko
pobiegłam do pokoju. Tam położyłam się do łóżka i
odpłynęłam w ramiona Morfeusza.
Od razu mówię akcja toczy się w roku 2028 (jeżeli dobrze policzyłam). Nie mam zielonego pojęcia jak będzie wyglądać wtedy życie więc w opowiadaniu będzie to wyglądać tak jak jest teraz.
Na blogu będą cały czas zachodzić zmiany związane z szablonem bo ten coś się psuje więc nie zwracajcie na to uwagi :) Skupcie się na treści i na ocenieniu tego bo na tym mi bardziej aktualnie zależy :)
Jeżeli chcecie być informowani to piszcie do mnie na GG (numer podany w zakładce Kontakt).
Na ASKu możecie zadawać pytania zarówno mi jak i bohaterom (tylko piszcie do kogo to pytanie :D) z chęcią sobie podpowiadam :)
Jeżeli jakieś uwagi to proszę pisać w komentarzach :)
Możecie również odwiedzać inne moje blogi, na które serdecznie zapraszam :)
Trochę się tych ogłoszeń zebrało ale to pierwszy rozdział więc o wszystkim trzeba napisać :)
Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się nowe rozdziały gdyż prowadzę jeszcze innego bloga o One Direction więc moją uwagę muszę poświęcać też jemu :) Ale będę starała się nie przekraczać dwóch tygodni ;)
Kocham Was wszystkich!
Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na dłużej :) Jeżeli nie wiecie co teraz zrobić to ja Wam powiem :D Klikacie skomentuj i piszecie co sądzicie :) Wam to zajmie niecałe pięć minut, a ja będę wiedziała na czym stoję i czy warto kontynuować tą historię ;) No i przy okazji wywoła to uśmiech na mojej twarzy :D
Pozdrawiam i całuję panna :*
Na blogu będą cały czas zachodzić zmiany związane z szablonem bo ten coś się psuje więc nie zwracajcie na to uwagi :) Skupcie się na treści i na ocenieniu tego bo na tym mi bardziej aktualnie zależy :)
Jeżeli chcecie być informowani to piszcie do mnie na GG (numer podany w zakładce Kontakt).
Na ASKu możecie zadawać pytania zarówno mi jak i bohaterom (tylko piszcie do kogo to pytanie :D) z chęcią sobie podpowiadam :)
Jeżeli jakieś uwagi to proszę pisać w komentarzach :)
Możecie również odwiedzać inne moje blogi, na które serdecznie zapraszam :)
Trochę się tych ogłoszeń zebrało ale to pierwszy rozdział więc o wszystkim trzeba napisać :)
Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się nowe rozdziały gdyż prowadzę jeszcze innego bloga o One Direction więc moją uwagę muszę poświęcać też jemu :) Ale będę starała się nie przekraczać dwóch tygodni ;)
Kocham Was wszystkich!
Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na dłużej :) Jeżeli nie wiecie co teraz zrobić to ja Wam powiem :D Klikacie skomentuj i piszecie co sądzicie :) Wam to zajmie niecałe pięć minut, a ja będę wiedziała na czym stoję i czy warto kontynuować tą historię ;) No i przy okazji wywoła to uśmiech na mojej twarzy :D
Pozdrawiam i całuję panna :*