piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 1

Ile razy to ja już nie słyszałam pytania jak to jest być córką TEGO genialnego siatkarza. Oj wiele. Jaka zawsze pada odpowiedź. No cóż może niektórych zaskoczyć, a wszystkich pytających zawsze zbija z tropu. Bo kto by pomyślał, że powiem „Dziwnie.”. Naprawdę to bardzo dziwne uczucie. Zwłaszcza gdy mając piętnaście lat wszyscy uważają Cię za nie wiadomo jak sławną osobę tylko ze względu na twoje nazwisko, a raczej nazwisko twojego ojca, po którym je odziedziczyłaś. Z opowiadań mojej mamy to już od najmłodszych lat byłam wychowywana w świetle aparatów i kamer ze względu na „tą ich szaloną przygodę”. Jednak teraz staram się jak najrzadziej pojawiać się na zdjęciach czy na filmikach. Mam Facebooka. Mam Twittera. Mam i na innych portalach społecznościowych konta. Co za razem oznacza codzienny spam i codzienne pięciominutowe usuwanie zaproszeń do znajomych od nieznajomych, którzy myśleli, że córka TEGO Kurka przyjmie ich zaproszenie i będą tacy fajni bo będą mieć ją w znajomych. Sama mam piętnaście lat i naprawdę nic nie mam do ludzi, którzy są w moim wieku. Jednak jak widzę tłumy tych w moim wieku co piszczą jakby były jakieś opętane na widok mojego ojca czy moich wszystkich wujków to się zastanawiam czy to ze mną jest coś nie tak czy jednak z nimi. Chodzę do gimnazjum do Bełchatowa i często jest tak, że zabieram się z tatą do domu i albo on po mnie przyjeżdża pod szkołę albo ja idę na halę gdzie jeszcze trwa trening albo już się kończy. Moją najlepszą przyjaciółką jest Julka. Mieszka w domu na sąsiedniej posesji. Szczerze mówiąc nie cierpię tego zadupia, na którym mieszkamy. Szczere pole i tylko w oddali nowe osiedla. No ale to było marzenie moich rodziców gdy byli młodzi. O i ja już wtedy podobno miałam ze trzy czy cztery lata. Przynajmniej mam swój pokój tylko dla siebie i nie muszę go dzielić z tym bachorem. Pewnie zastanawiacie się o kogo mi chodzi. Otóż jakieś dziesięć lat temu rodzicie wytłumaczyli mi, że w brzuszku mamusi znajduje się dzidziuś i będzie to mój braciszek. Wszystko było by fajnie gdyby nie to, że jak się urodził to darł się niemiłosiernie. Zdecydowanie bardziej wolę moją siostrzyczkę co ma aktualnie dwa latka i nie przypominam sobie żeby wydawała z siebie jakieś niepotrzebne dźwięki. Tak więc Antek i Maja mają swoje pokoje ja mam swój i tak sobie żyjemy jak to zwykł był mawiać wujek Igła. A propo wracania z tatą do domu to właśnie siedzę na hali i czekam na koniec treningu. Mamy październik i pada deszcze więc uznałam, że na piechotę to ja nie będę wracać, a autobus miałam dopiero za godzinę.
-Pracę domową odrabiasz?-zapytał trener od przygotowania fizycznego.
-Tak.-tak odrabiałam, że tylko wyjęłam długopis i zeszyt od polskiego. W sumie na tym się skończyło moje pisanie wypracowania.
-Zuzka zbieraj się!-krzyknął wcześniej wspomniany mój sławny tatuś, a ja posłusznie spakowałam co miałam spakować do torby i poszłam za nim. Poczekałam chwilę aż się przebierze i ruszyliśmy w stronę jego auta, które stało na parkingu.
-Jak tam było dzisiaj w szkole?-zapytał włączając ogrzewanie. Mamy dopiero początek października, a zimno jak cholera.
-Dobrze.-tradycyjna odpowiedź na tradycyjne pytanie.
-Tylko dobrze? Może jakąś ocenę dostałaś?-pokiwałam przecząco głową.
-Gdzie jedziemy?-zdziwiłam się jak zobaczyłam, że nie kierujemy się w stronę naszego domu.
-Po zakupy. Mama prosiła żebyśmy zrobili.-szybko dojechaliśmy pod market i kupiliśmy co mieliśmy kupić. Następnie wróciliśmy do domu i rozpakowaliśmy wszystkie torby.
-Co na obiad?-zapytałam wchodząc do kuchni.
-Kopytka.-odpowiedziała moja rodzicielka-Możesz iść po Maję jest w salonie i po Antka jest u siebie w pokoju?
-Jasne.-posłusznie podreptałam do salonu biorąc Małą na ręce-Antek!-wydarłam się. Przecież nie będę marnować energii na tego dzieciaka.
-Prosiłam idź po niego, a nie krzyczysz.-stanowczy głos matki jakoś specjalnie mnie nie wzruszył tylko wywróciłam oczami i wróciłam do kuchni. Usadziłam Maję w jej krzesełku i sama usiadłam na moim tradycyjnym miejscy, czyli na szczycie dużego drewnianego stołu. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy tata zaczął rozmowę.
-To kto idzie ze mną jutro na mecz?-zapytał jak zwykle zadowolony. Ja nie rozumiem koleś ma prawie 40 lat, a czasami to chyba jest w wieku Antka. Czy mi to przeszkadza? Skądże! Mój tata jest zajebisty. Ja nie lubię tylko tych wścibskich nastolatek co najchętniej by mnie czy któreś z mojego rodzeństwa porwały żeby mieć do czynienia z Kurkiem. Śmieszą mnie jak stoją przy bandzie i piszczą jak oszalałe. Zawsze się z nich śmiejemy z tatą. Zwłaszcza jak przechodzimy obok nich i dobre serduszko tatusia sprawia, że zaczyna podpisywać się czy też pozować do zdjęć. Wszystkie najchętniej by mnie zabiły. Co innego było w Rosji gdzie nie było czegoś takiego jak tłumy piszczących fanek. Tam hale były puste. Może dlatego tak nie lubiłam tego kraju. Tata miał z Kazaniem kontrakt na cztery lata. To były cztery najgorsze lata mojego życia. Miałam wtedy dwanaście lat jak stamtąd wróciliśmy. Mam nadzieję, że nigdy już nie wrócimy. Rocznego pobytu we Włoszech nie pamiętam aż tak dobrze bo miałam wtedy sześć lat. Ale ten kraj to ja lubię i to bardzo nawet. Język dzięki moim rodzicom mam opanowany. Tak samo jak angielski i teraz mama zmusza mnie do niemieckiego. Znaczy i tak mam go w szkole więc chcieć nie chcieć muszę się go uczyć. Ale zdecydowanie jest brzydki w porównaniu do włoskiego.
-Ja idę!-krzyknął Antek cały w skowronkach. Co jak co ale to będzie siatkarz na 100%. Mnie jakoś specjalnie nie ciągnie do samej gry. Oczywiście szkolna drużyna nie zdobyłaby żadnego mistrzostwa beze mnie. Skromna ja. No i Bąku Volley School też jest miejscem gdzie bywam i sobie gram. Wujek Michał po skończeniu kariery oddał się całkowicie tej szkole i ściąga najlepszych trenerów i szkoleniowców. Aktualnie jego szkoła uważana jest za jedną z najlepszych w Polsce, a nawet w Europie miejsc gdzie dzieci w każdym wieku mogą się rozwijać.
-O której gracie?-zapytała mama.
-O siedemnastej. Tradycyjnie półtorej godziny wcześniej musimy być na hali.
-No to ja mam jutro lekcje od szesnastej, a ostatniego ucznia mam dopiero dwudziestej. Więc wybacz ja odpadam. Ty Zuzia przypominam Ci, że obiecałaś się zająć Mają jutro.-mama jest nauczycielką angielskiego i włoskiego. Jak trzeba to też niemieckiego nauczy i hiszpańskiego, i portugalskiego, i francuskiego, i co tam sobie chcesz. Nie uczy w szkole tylko udziela indywidualnych lekcji. Tym sposobem albo przychodzi pani Tereska albo ja zajmuję się dzieciarnią. Nie przeszkadza mi to za zbytnio no bo oni zajmują się sobą ja sobą i muzyka gra.
-To i ja pójdę.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-Zuzka no przecież Ci przypomniałam, że Majką masz się zająć.-popatrzyła się na mnie takim wzorkiem, że myślałam, że padnę ze śmiechu. Naprawdę ma mnie za kretynkę chyba.
-No wiem słyszałam. Poza tym pamiętam. Zabiorę ją ze sobą. No i przecież Antek bez opieki na trybunach? Chyba chcecie żeby Energia zniknęła z powierzchni ziemi.-zaśmiałam się, a rodzice razem ze mną. Młody tylko wyszczerzył się i chyba nie zrozumiał, że to z niego się śmiejemy. Mecze Skry rozgrywane są od trzech sezonów na nowej hali, która nosi taką samą nazwę po swojej poprzedniczce, która spłonęła. Na szczęście udało się uratować wszystkie najcenniejsze trofea oraz dokumenty.
-No dobra to jeszcze lepiej, że Was nie będzie bo będzie cisza.
-Dzięki mamo.-powiedziałam i znowu zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Po obiedzie sprzątanie przypadło mężczyznom. Mama zabrała Maję i poszła do swojego „gabinetu”. To miejsce gdzie prowadzi lekcje. Tym sposobem nie wchodzą nam do domu. Znaczy wchodzą tylko, że do tego jednego pomieszczenia. Pewnie musi przyszykować się do lekcji. Ja poszłam do mojego pokoju. Jak wygląda mój pokój? No cóż. Należy do tych z serii większych pokoi. Podzielony jest tak jakby na część naukowo-relaksacyjną i sypialnianą. W naukowo-relaksacyjnej mam biurko, małą biblioteczkę, kanapę i telewizor. W sypialnianej jak każdy się pewnie domyślił mam łóżko i inne takie nocne. Mam też własną garderobę i łazienkę. Na ścianach mam farbę w kolorze pudrowego różu, na suficie białą. Na podłodze znajdują się panele, które są bardzo jasne, prawie białe. Jedna ściana przeznaczona jest na zdjęcia, pocztówki i inne takie pierdoły. Biblioteczka wygląda następująco. Tak jakby w ścianie są pułki. No może nie tak jakby tylko są. Białe drewno i do tego drabina metalowa (taka na kółkach, taka jak ta, na której jeździła Bella z „Pięknej i Bestii”) pokryta również białą farbą. Zawiesiłam sobie ostatnio na niej lampki świąteczne. Na półkach stoją przeróżne książki, puchary, wieża, której głośniki rozstawione są po całym pokoju, ramki ze zdjęciami i pamiątki z różnorakich miejsc na świecie. Biurko duże, narożne, z tego samego materiału co biblioteczka. Do niego kremowy, wygodny, kręcony, skórzany fotel. Nad biurkiem mam tablicę korkową, na której mam same najważniejsze informacje dotyczące szkoły, zajęć dodatkowych, czy tak zwane przypominajki. Kanapa zwykła z białego materiału jednak nakryta narzutą, która wygląda jakby była z misia polarnego. Niesamowicie przyjemna w dotyku, a naprzeciwko kanapy telewizor. Plazma i kino domowe, którego głośniki pomieszane są z tymi od wieży. Na jednej ścianie miałam też akwarium. To wszystko znajdowało się w części naukowo-relaksacyjnej. W części sypialnianej znajdowało się wielkie łóżko z białego drewna tego samego co m.in. biurko. Po jednej i po drugiej stronie łóżka były szafeczki nocne, również białe. Na łóżku miałam mnóstwo poduszek i parę miśków co by mi się przyjemniej spało. Nad łóżkiem wisiało zdjęcie zrobione przez moją mamę. Panorama Paryża nocą to coś wspaniałego zdecydowanie. Zwłaszcza jak jest uwiecznione przez tak dobrego fotografa. Tutaj też mam okno z niskim, szerokim parapetem, który wyłożony jest miękką gąbką i poduszkami, na których można sobie siedzieć. Przy każdym oknie, na karniszach z tego samego materiału co drabina od biblioteki, wiszą białe zasłonki. Jedne białe drzwi prowadzą do łazienki, która jest cała biała. Tylko sufit jest czarny. Zwykła, nie jakaś wielka. Po prostu wanna, kibelek i szafki z umywalką. Drugie drzwi prowadzą do garderoby. Również jej rozmiar nie powala. Inteligentnie zaprojektowana żeby pomieszczenie samo w sobie nie zajmowało dużo miejsca ale żeby zmieściło się w nim bardzo dużo rzeczy. W moim przypadku to bardzo dużo no naprawdę baaaaardzo dużo. Zresztą to nie tylko ubrania ale też buty, torebki i inne pierdoły. Mam tutaj całą kolekcję koszulek mojego taty i jego kolegów. Naprawdę niejedna fanka dałaby się za to zabić. W garderobie tak samo jak w bibliotece są białe półki oraz białe szuflady oraz brązowe, wiklinowe kosze. Na podłodze jest biały, puchaty dywan. W samym pokoju mam genialny szklany żyrandol. Są to takie jakby kryształki zwisające. To chyba było by na tyle opisywania mojego pokoju. Bardzo go lubię bo sama wymyśliłam sobie jak ma wyglądać. Wcześniej był to typowy pokoik dla małej księżniczki. No teraz różowy kolor ścian też sprawia, że wygląda tak cukierkowo no ale już nie mam góry zabawek czy pluszaków. Zawsze odrabiam sobie lekcje już w piątek po południu żeby potem mieć wolny weekend tak też zrobiłam i tym razem. Kiedy skończyłam była godzina dwudziesta. Trochę mi się zeszło ale miałam co najmniej trzy przerwy na rozmowę telefoniczną z Julką. Kim jest Julka? Julka jest moją najlepszą przyjaciółką. Mieszka jakieś pół kilometra ode mnie w linii prostej. Drogą nie opłaca się do niej chodzić bo to tylko dodawanie sobie metrów. To jedyny plus mieszkania w szczerym polu. No więc Julka ma tyle samo lat co ja. Tylko, że ona uczy się w innym gimnazjum. Jednak to nie przeszkadza nam w tej przyjaźni absolutnie. Blondynka mi tutaj jęczała, że znowu z jej szkoły wysyłają ją na dwa tygodnie do Paryża. Rzeczywiście jest nad czym ubolewać. Ja tylko mogę jęczeć, że nie pójdzie jutro ze mną na ten mecz. Tak dla towarzystwa oczywiście. No ale tak już czasem bywa. Po skończeniu nauki poszłam położyć się w wannie. Długa kąpiel to coś bardzo przyjemnego. Zwłaszcza z komputerem nad wanną. Po godzinnej kąpieli wskoczyłam w piżamę i rozczesałam mokre włosy. Podreptałam do kuchni żeby napić się czegoś.
-Czego szukasz córcia?-zapytała zatroskana mama, która chyba skończyła usypiać Maję i sprzątać w kuchni po kolacji, którą jadła tylko Maja i Antek i pewnie tata się załapał.
-A przyszłam się napić.-uśmiechnęłam się i otworzyłam lodówkę. Odruch bezwarunkowy kiedy wchodzi się do kuchni.
-W spiżarni jest sok pomarańczowy.-powiedziała siadając przy stole i kładąc na nim głowę. Poszłam do spiżarni i kiedy wróciłam do kuchni usiadłam naprzeciwko niej.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nic. Zmęczona jestem tylko.-powiedziała podnosząc głowę i przecierając twarz.
-To może idź mamciu spać.
-No już, już.-wstała i podeszła do mnie żeby dać mi buziaka w czoło na dobranoc. Po chwili zostałam sama. Piłam sobie spokojnie sok prosto z kartonu kiedy wszedł tata.
-O daj się napić Młoda.-powiedział wyciągając od razu rękę.
-Magiczne słowo.-powiedziałam pokazując język.
-Dawaj to smarkulo jestem twoim ojcem.-powiedział poważnym głosem. Chyba chciał być straszny. Ja tylko zaniosłam się śmiechem. Podszedł do mnie i zabrał mi ten karton siłą.
-Do czego to podobne żeby tatuś zabierał swojej córeczce pice siłą?-zapytałam sama siebie i przytuliłam się do niego.
-Do tego podobne.-zaśmiał się i objął mnie delikatnie całując w czubek głowy. Mój wzrost jest fajny. Mam 175, czyli tak między mamą, a tatą. Znaczy do taty to jeszcze tak mi z 30 cm brakuje, a od mamy jestem wyższa o jakieś 10. Dla mnie w sam raz. Nie jestem najniższa ani najwyższa bo znam takie co mają po metr osiemdziesiąt parę. Te to jakieś mutanty są. Okropne. Jak zakładam szpilki to jestem z nimi równa kiedy one ich oczywiście nie mają.
-Dobra idziemy spać. Jutro trzeba wygrać mecz.-powiedziałam odklejając się od niego i szybko pobiegłam do pokoju. Tam położyłam się do łóżka i odpłynęłam w ramiona Morfeusza. 



Od razu mówię akcja toczy się w roku 2028 (jeżeli dobrze policzyłam). Nie mam zielonego pojęcia jak będzie wyglądać wtedy życie więc w opowiadaniu będzie to wyglądać tak jak jest teraz.
Na blogu będą cały czas zachodzić zmiany związane z szablonem bo ten coś się psuje więc nie zwracajcie na to uwagi :) Skupcie się na treści i na ocenieniu tego bo na tym mi bardziej aktualnie zależy :)

Jeżeli chcecie być informowani to piszcie do mnie na GG (numer podany w zakładce Kontakt).
Na ASKu możecie zadawać pytania zarówno mi jak i bohaterom (tylko piszcie do kogo to pytanie :D) z chęcią sobie podpowiadam :)
Jeżeli jakieś uwagi to proszę pisać w komentarzach :)

Możecie również odwiedzać inne moje blogi, na które serdecznie zapraszam :)

Trochę się tych ogłoszeń zebrało ale to pierwszy rozdział więc o wszystkim trzeba napisać :)
Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się nowe rozdziały gdyż prowadzę jeszcze innego bloga o One Direction więc moją uwagę muszę poświęcać też jemu :) Ale będę starała się nie przekraczać dwóch tygodni ;)

Kocham Was wszystkich!

Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na dłużej :) Jeżeli nie wiecie co teraz zrobić to ja Wam powiem :D Klikacie skomentuj i piszecie co sądzicie :) Wam to zajmie niecałe pięć minut, a ja będę wiedziała na czym stoję i czy warto kontynuować tą historię ;) No i przy okazji wywoła to uśmiech na mojej twarzy :D
Pozdrawiam i całuję panna :*