czwartek, 12 września 2013

Rozdział 2

Sobota, czyli co to oznacza? Tak! Pobudka o 12! Mam na tyle kochanych rodziców, że nie mają mi za złe, że śpię do takich godzin. Rozumieją mnie doskonale, że potrzebuję odespać cały tydzień. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół. W salonie już bawiła się Maja. Antek pewnie u siebie w pokoju. Weszłam do kuchni gdzie mama już gotowała obiad. No tak pięcioosobowa rodzina, w tym sportowiec jedzący za trzy osoby i małe dziecko, które musi dostać coś innego to naprawdę można stać pół dnia przy kuchni. Wzięłam mleko, płatki, miskę, łyżkę i podreptałam przed telewizor. Maja od razu do mnie podeszła i zaczęła zagadywać. Pytania dwuletniego dziecka są naprawdę fajne, a odpowiadanie na nie tym bardziej. Zjadłam sobie śniadanie i poszłam się doprowadzić do stanu używalności. Z racji, że jest zimno na dworze, a na hali jak zwykle będzie gorąco to wybrałam granatowe rurki do tego koszula typu wojskowa. Włosy z racji, że naturalnie mi się tylko końcówki kręcą to mi to nie przeszkadza bo dość fajnie to wygląda więc zostawiłam je rozpuszczone. Miałam ponad trzy godziny do wyjścia więc uznałam, że pomaluje sobie paznokcie. Trzeba dobrze wyglądać zwłaszcza będąc córką TEGO Kurka bo będą robić Ci dużo zdjęć. Czerwony lakier na paznokciach pasował zawsze do wszystkiego. Kiedy mi schły paznokcie przyszedł Antek.
-Puka się!-stała regułka kiedy gówniarz wpada mi do pokoju.
-Oj no dobra. Siostra sprawa jest!-powiedział podekscytowany.
-Słucham bracie?-już leżał na mojej kanapie.
-No bo mam w klasie taką koleżankę.
-Oooo... Zaczyna się ciekawie.-przerwałam mu, poruszając brwiami do góry.
-Nie przerywaj. No więc ona ma na imię Ada i będzie dzisiaj na meczu. Pomożesz mi się jakoś fajnie ubrać?-zapytał błagalnym głosem.
-To dlatego tak bardzo chciałeś iść.-zaśmiałam się i od razu wstałam z fotela, na którym dotychczas wygodnie sobie siedziałam.
-Tylko nie mów nic rodzicom!-zagroził mi.
-Słowo starszej siostry!-przyrzekłam na mały palec u prawej ręki i poszłam wybierać mu ubranie. Pało na zielone rurki i białą koszulkę. Z racji, że Antek jest blondynem po mamusi to ta kolorystyka będzie mu pasować.
-Zuzia!-krzyknęła mama z dołu.
-Co?
-Mówi się słucham. Chodź weźmiesz Majkę. Ubierz ją jakoś adekwatnie do pogody i w kuchni stoi torba z najpotrzebniejszymi rzeczami.-zbiegłam na dół i zabrałam siostrę-Ja już idę się do lekcji szykować. Miłej zabawy.-dostałyśmy po buziaku i ruszyłyśmy do pokoju Mai. Białe rajstopki, do tego biała spódniczka i bordowy sweter. Moja siostra musi się dobrze prezentować dlatego też zawsze starannie wybieram jej ubranie.
-Ferajna wychodzimy.-do mojego pokoju gdzie siedzieliśmy w trójkę wszedł tata. Od razu Antek pobiegł na dół. Tata zabrał Maję, a ja podreptałam za nimi z futerałem, w którym była lustrzanka mojej mamy. Zabrałam z kuchni torbę, którą naszykowała mama i zaczęłam zakładać moje ukochane Air Maxy. Granatowe z panterką. Oj długo ich szukałam. Brat też ma Air Maxy tylko, że szaro-białe. Zuzia to ma swoje kozaczki. Wszyscy założyliśmy kurtki i po chwili jechaliśmy już na halę. Jest taka zasada w Skrze, że zawodnicy powinni stawić się przed meczem półtorej godziny wcześniej. No, a że niestety innego sposobu dotarcia na halę z dwójką małych dzieci nie mam to musimy jeździć z tatą. Tradycyjnie on idzie się przygotowywać do meczu, a ja idę z Antkiem i Mają na trybuny żeby zająć miejsce. Po chwili, któreś z nich musi do toalety. Antek to już sam sobie trafi tylko trzeba go pilnować żeby nie rozniósł całej hali. Z Mają trzeba latać. No ale przynajmniej czas jakoś sobie wypełniam. Kiedyś z Julką sobie tańczyłyśmy jak jeszcze nikogo nie było po czym okazało się, że panowie od monitoringu mieli z nas niezły ubaw. Oczywiście potem też wszyscy siatkarze się z nas śmiali. Hala się powoli zapełnia, a ja zabawiam w przeróżny sposób Maję. Najbardziej jej się podoba to, że może trzymać piłkę w rękach. No i bieganie za piłką też jest fajne. Kiedy siatkarze wyszli na boisko w ramach rozgrzewki my sobie kopałyśmy, a Antek już stał i wypatrywał Ady. Nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Kimkolwiek jesteś byłbyś łaskawy odsłonić mi oczy?-zapytałam grzecznie uśmiechając się szeroko.
-Pomyślę.-odpowiedział tajemniczy ktoś. Już po głosie rozpoznałam. Moja reakcja była natychmiastowa. Gwałtownie się odwróciłam i rzuciłam się na szyję młodemu Winiarskiemu.
-Oliwier!-mój okrzyk chyba usłyszała cała hala.
-Zuzia!-odpowiedział równie entuzjastycznie.
-Jak ja się za tobą stęskniłam.-wtuliłam się niego jeszcze mocniej-Zmalej się!
-Nie umiem.-zaśmiał się. Ojejku jak ja lubię jego śmiech i uśmiech i w ogóle go całego lubię! Całe 200 cm! Żeby nie było nie jasności. Oliwier ma 22 lata, a ja 15. Jesteśmy przyjaciółmi. Jeszcze jak byłam małym bobasem ten podobno się mną zajmował. Wiele razem przeszliśmy. On miał piętnaście lat, a ja osiem i zgubiliśmy się na hali w Brazylii. Tego samego dnia zgubiliśmy się w centrum Rio. Trzy lata później zgubiliśmy się w tej samej hali i w tym samym centrum Rio de Janeiro. Jak on to zawsze mówi jestem jego malutką siostrzyczką. Chłopak ma ciężko bo praktycznie od ósmego roku życia nie widział matki, która wyprowadziła się ze swoim mężczyznom do Włoch. Wujek Michał sam go wychował. Dziwne, że taki przystojny koleś jak wujek nie znalazł sobie żadnej partnerki. No ale to jego wybór. Ja teraz się cieszę, że Oli przyjechał.
-Kłamiesz!-dźgnęłam go w żebra. Oczywiście nie był mi dłużny. Złapałam Majkę, która już gdzieś zamierzała odejść.
-Cześć Maju.-powiedział Oliwier biorąc swoją drugą siostrę na ręce-Chyba urosłaś księżniczko?
-Nie zapomnij, że nie widzieliśmy się już z jakiś rok.-powiedziałam rozglądając się za Antkiem. W końcu zauważyłam go jak idzie w naszą stronę, a raczej biegnie.
-Siema!-krzyknął już z daleka.
-Siema młody!-przybili sobie piątki. Po czym Oliwier musiał iść się rozgrzewać. To niesamowite ale już w wieku 19 lat zastępował wujka Michała w kadrze seniorskiej i był jej podstawowym zawodnikiem. Teraz gra w Delectie Bydgoszcz bo to właśnie tam przeprowadzili się po feralnym wypadku wujka, który dość poważnie rozwalił sobie więzadła w kolanie. Po rozgrzewce oczywiście prezentacja drużyn i wyjściowych szóstek. Siedziałam sobie na moim miejscu, a obok mnie Maja jedząca chrupki kukurydziane. Antek gdzieś tam biegał. Mamy szczęście, że wszyscy nas tutaj znają to jak zginie to już każdy jest przyzwyczajony, że to młody Kurek. Ciężka przeprawa czekała Delecte bo w końcu Skra to nie byle jaki klub z nie byle jakimi zawodnikami. No i była to droga przez mękę dla młodego składu Bydgoszczy. Jeden Winiarski meczu nie wygra zwłaszcza gdy nikt mu nie wystawi. Mimo iż jest cholernie utalentowany i już od najmłodszych lat miał piłkę w dłoniach to doświadczenia jeszcze trochę mało żeby kończyć wszystkie niedokładne piłki jakie dostawał od francuskiego rozgrywającego, który ma dopiero dwadzieścia lat. Za to tacie doświadczenia nie brakuje. Może dlatego dostał kolejne MVP. Zadowolony oddał mi je na przechowanie po meczu. Sam udał się na rozciąganie. Wtedy też Maja siedziała mu praktycznie na głowie. Ja zaczęłam szukać Antka. W końcu go znalazłam. Stał pewnie z Adą i chyba próbował się z nią pożegnać tylko nie wiedział jak. Jako dobra siostra dyskretnie stałam i patrzyłam jak niezdarnie mu to idzie. W końcu pożegnali się przez podanie dłoni.
-Musisz to młody poćwiczyć.-zaśmiałam się kiedy do mnie podszedł.
-Nie śmiej się.-powiedział oburzony.
-Dobrze, dobrze. Chodź my też się za chwilę zbieramy. Wiesz, że wujka Michała spotkałem.
-Ale, którego wujka bo mamy dużo wujków Michałów?-zapytałam. No serio jest Winiarski, Bąkiewicz, Kubiak i tak dalej i tak dalej. Wszyscy jak na złość Michałowie.
-Winiarskiego.-powiedział i cały aż promieniał z radości.
-I nie przyszedł się przywitać ze mną?-zapytałam zszokowana-Nie daruje mu tego.
-Oj no Zuza nie przesadzaj powiedział mi, że razem z Oliwierem wpadają do nas na kolację.
-No ciekawe.-powiedziałam pod nosem. Tata oddał mi Majkę, a sam poszedł się przebierać. My też zaczęliśmy się zbierać. Szybko ubrałam Maję i pozbierałam wszystkie nasze zabawki. Posadziłam ją sobie na biodrze i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Tata jak zwykle zostawił mi kluczyki więc zapakowałam siostrę do fotelika, a Antkowi kazałam grzecznie usiąść i niczego nie rozwalać. Kiedy włączyłam radio do samochodu wsiadł tata.
-Jak tam ferajna mecz się podobał?-zapytał.
-Ujdzie.-powiedziałam w pewni poważna.
-Młoda damo bo pożegnasz się z internetem na tydzień.
-No dobra. Jak zawsze fajnie było.-zaśmiałam się.
-A tobie Antek jak się podobało?-zapytał.
-A jak miało być?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Wykończyliście biedną Delectę.-powiedziałam zmieniając kanały radiowe.
-Bez przesady. A w ogóle to Oliwier u nas zostaje dzisiaj na noc.
-To dlatego jeszcze nie jedziemy?-zapytał Antek.
-Tak czekamy na niego. Zuza weź się przesiądź do tyłu.-powiedział, a ja odpięłam już zapięty pas i szybko wyskoczyłam z samochodu żeby po chwili usadowić się z tyłu obok siedzącego pośrodku Antka.
-A wujek Michał? Podobno też się do nas wybiera.-powiedziałam.
-Na kolację wpadnie, a potem jedzie do Częstochowy jakieś swoje sprawy ma do załatwienia jutro.
-To nie może u nas przenocować?-zapytał Antek.
-A skąd ja mam to wiedzieć?
-Jesteś tatą wszystko wiesz.-odpowiedział błyskotliwie Młody.
-Jesteś tatą wszystko wiesz.-tata sparodiował syna, a ja parsknęłam śmiechem-Właśnie takimi tekstami zapędzicie mnie do grobu prędzej niż później.
-Oj nie przesadzaj tatusiu.-zaśmialiśmy się z Antkiem i wtedy też do samochodu władował się Oliwier.
-Ile można?-zapytał tata.
-Pogadanka od trenera.-zaśmiał się Oli, a tata sprawnie wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu.
-Wujek, a poinformowałeś swoją małżonkę o tym, że wbijamy jej na chatę?-zapytał Oliwier po chwili ciszy.
-Po pierwsze nie wujek bo czuję się staro. Po drugie na pewno się ucieszy bo już dawno się nie widzieliśmy, a wiesz jaka ona jest.
-Wiem.
-Jaka jest mama?-zapytał jak zawsze ciekawski Antek.
-Właśnie dlatego Ci Oliwier teraz tego nie powiem bo mam dwa podsłuchy z tyłu plus jedna mała, która usłyszy i nieświadoma tego co mówi wypapla wszystko.
-Dzięki tato!-zbulwersowany Antek podsumował ich rozmowę, a tata wraz z Oliwierem parsknęli śmiechem. Po chwili byliśmy na miejscu. Wypakowałam Maję z fotelika i wzięłam na ręce bo ledwo co już nawet siedziała. To dziwne, że nie zasnęła. Chwilę po nas na podwórko wjechał wujek Michał.
-Wiktoria!
-Co się stało?-zapytała mama.
-Mamy niespodziankę!-cały tata-A nawet dwie!
-Jakie znowu niespodzianki. Kurek czyś ty już do reszty zwariował?-zdjęłam buty i rozebrałam Majkę. Antek już wypadł z garderoby i pognał do mamy, która siedziała w salonie.
-Mamo! Mamo! Ale te niespodzianki są fajne!
-Serio mamo te niespodzianki są fajne.-usiadłam obok niej na kanapie i przekazałam jej Majkę.
-Niespodzianka!-tym razem do salonu wparowali Winiarscy, a za nim tata.




Nie wiem czy są błędy. Czy nie ma. Nie sprawdzałam. Dodaję byleby dodać byście mogły przeczytać. Blog i tak pewnie zawieszę, ponieważ nie wiem co pisać plus nie mam czasu.

Pozdrawiam i całuję panna :*

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 1

Ile razy to ja już nie słyszałam pytania jak to jest być córką TEGO genialnego siatkarza. Oj wiele. Jaka zawsze pada odpowiedź. No cóż może niektórych zaskoczyć, a wszystkich pytających zawsze zbija z tropu. Bo kto by pomyślał, że powiem „Dziwnie.”. Naprawdę to bardzo dziwne uczucie. Zwłaszcza gdy mając piętnaście lat wszyscy uważają Cię za nie wiadomo jak sławną osobę tylko ze względu na twoje nazwisko, a raczej nazwisko twojego ojca, po którym je odziedziczyłaś. Z opowiadań mojej mamy to już od najmłodszych lat byłam wychowywana w świetle aparatów i kamer ze względu na „tą ich szaloną przygodę”. Jednak teraz staram się jak najrzadziej pojawiać się na zdjęciach czy na filmikach. Mam Facebooka. Mam Twittera. Mam i na innych portalach społecznościowych konta. Co za razem oznacza codzienny spam i codzienne pięciominutowe usuwanie zaproszeń do znajomych od nieznajomych, którzy myśleli, że córka TEGO Kurka przyjmie ich zaproszenie i będą tacy fajni bo będą mieć ją w znajomych. Sama mam piętnaście lat i naprawdę nic nie mam do ludzi, którzy są w moim wieku. Jednak jak widzę tłumy tych w moim wieku co piszczą jakby były jakieś opętane na widok mojego ojca czy moich wszystkich wujków to się zastanawiam czy to ze mną jest coś nie tak czy jednak z nimi. Chodzę do gimnazjum do Bełchatowa i często jest tak, że zabieram się z tatą do domu i albo on po mnie przyjeżdża pod szkołę albo ja idę na halę gdzie jeszcze trwa trening albo już się kończy. Moją najlepszą przyjaciółką jest Julka. Mieszka w domu na sąsiedniej posesji. Szczerze mówiąc nie cierpię tego zadupia, na którym mieszkamy. Szczere pole i tylko w oddali nowe osiedla. No ale to było marzenie moich rodziców gdy byli młodzi. O i ja już wtedy podobno miałam ze trzy czy cztery lata. Przynajmniej mam swój pokój tylko dla siebie i nie muszę go dzielić z tym bachorem. Pewnie zastanawiacie się o kogo mi chodzi. Otóż jakieś dziesięć lat temu rodzicie wytłumaczyli mi, że w brzuszku mamusi znajduje się dzidziuś i będzie to mój braciszek. Wszystko było by fajnie gdyby nie to, że jak się urodził to darł się niemiłosiernie. Zdecydowanie bardziej wolę moją siostrzyczkę co ma aktualnie dwa latka i nie przypominam sobie żeby wydawała z siebie jakieś niepotrzebne dźwięki. Tak więc Antek i Maja mają swoje pokoje ja mam swój i tak sobie żyjemy jak to zwykł był mawiać wujek Igła. A propo wracania z tatą do domu to właśnie siedzę na hali i czekam na koniec treningu. Mamy październik i pada deszcze więc uznałam, że na piechotę to ja nie będę wracać, a autobus miałam dopiero za godzinę.
-Pracę domową odrabiasz?-zapytał trener od przygotowania fizycznego.
-Tak.-tak odrabiałam, że tylko wyjęłam długopis i zeszyt od polskiego. W sumie na tym się skończyło moje pisanie wypracowania.
-Zuzka zbieraj się!-krzyknął wcześniej wspomniany mój sławny tatuś, a ja posłusznie spakowałam co miałam spakować do torby i poszłam za nim. Poczekałam chwilę aż się przebierze i ruszyliśmy w stronę jego auta, które stało na parkingu.
-Jak tam było dzisiaj w szkole?-zapytał włączając ogrzewanie. Mamy dopiero początek października, a zimno jak cholera.
-Dobrze.-tradycyjna odpowiedź na tradycyjne pytanie.
-Tylko dobrze? Może jakąś ocenę dostałaś?-pokiwałam przecząco głową.
-Gdzie jedziemy?-zdziwiłam się jak zobaczyłam, że nie kierujemy się w stronę naszego domu.
-Po zakupy. Mama prosiła żebyśmy zrobili.-szybko dojechaliśmy pod market i kupiliśmy co mieliśmy kupić. Następnie wróciliśmy do domu i rozpakowaliśmy wszystkie torby.
-Co na obiad?-zapytałam wchodząc do kuchni.
-Kopytka.-odpowiedziała moja rodzicielka-Możesz iść po Maję jest w salonie i po Antka jest u siebie w pokoju?
-Jasne.-posłusznie podreptałam do salonu biorąc Małą na ręce-Antek!-wydarłam się. Przecież nie będę marnować energii na tego dzieciaka.
-Prosiłam idź po niego, a nie krzyczysz.-stanowczy głos matki jakoś specjalnie mnie nie wzruszył tylko wywróciłam oczami i wróciłam do kuchni. Usadziłam Maję w jej krzesełku i sama usiadłam na moim tradycyjnym miejscy, czyli na szczycie dużego drewnianego stołu. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy tata zaczął rozmowę.
-To kto idzie ze mną jutro na mecz?-zapytał jak zwykle zadowolony. Ja nie rozumiem koleś ma prawie 40 lat, a czasami to chyba jest w wieku Antka. Czy mi to przeszkadza? Skądże! Mój tata jest zajebisty. Ja nie lubię tylko tych wścibskich nastolatek co najchętniej by mnie czy któreś z mojego rodzeństwa porwały żeby mieć do czynienia z Kurkiem. Śmieszą mnie jak stoją przy bandzie i piszczą jak oszalałe. Zawsze się z nich śmiejemy z tatą. Zwłaszcza jak przechodzimy obok nich i dobre serduszko tatusia sprawia, że zaczyna podpisywać się czy też pozować do zdjęć. Wszystkie najchętniej by mnie zabiły. Co innego było w Rosji gdzie nie było czegoś takiego jak tłumy piszczących fanek. Tam hale były puste. Może dlatego tak nie lubiłam tego kraju. Tata miał z Kazaniem kontrakt na cztery lata. To były cztery najgorsze lata mojego życia. Miałam wtedy dwanaście lat jak stamtąd wróciliśmy. Mam nadzieję, że nigdy już nie wrócimy. Rocznego pobytu we Włoszech nie pamiętam aż tak dobrze bo miałam wtedy sześć lat. Ale ten kraj to ja lubię i to bardzo nawet. Język dzięki moim rodzicom mam opanowany. Tak samo jak angielski i teraz mama zmusza mnie do niemieckiego. Znaczy i tak mam go w szkole więc chcieć nie chcieć muszę się go uczyć. Ale zdecydowanie jest brzydki w porównaniu do włoskiego.
-Ja idę!-krzyknął Antek cały w skowronkach. Co jak co ale to będzie siatkarz na 100%. Mnie jakoś specjalnie nie ciągnie do samej gry. Oczywiście szkolna drużyna nie zdobyłaby żadnego mistrzostwa beze mnie. Skromna ja. No i Bąku Volley School też jest miejscem gdzie bywam i sobie gram. Wujek Michał po skończeniu kariery oddał się całkowicie tej szkole i ściąga najlepszych trenerów i szkoleniowców. Aktualnie jego szkoła uważana jest za jedną z najlepszych w Polsce, a nawet w Europie miejsc gdzie dzieci w każdym wieku mogą się rozwijać.
-O której gracie?-zapytała mama.
-O siedemnastej. Tradycyjnie półtorej godziny wcześniej musimy być na hali.
-No to ja mam jutro lekcje od szesnastej, a ostatniego ucznia mam dopiero dwudziestej. Więc wybacz ja odpadam. Ty Zuzia przypominam Ci, że obiecałaś się zająć Mają jutro.-mama jest nauczycielką angielskiego i włoskiego. Jak trzeba to też niemieckiego nauczy i hiszpańskiego, i portugalskiego, i francuskiego, i co tam sobie chcesz. Nie uczy w szkole tylko udziela indywidualnych lekcji. Tym sposobem albo przychodzi pani Tereska albo ja zajmuję się dzieciarnią. Nie przeszkadza mi to za zbytnio no bo oni zajmują się sobą ja sobą i muzyka gra.
-To i ja pójdę.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-Zuzka no przecież Ci przypomniałam, że Majką masz się zająć.-popatrzyła się na mnie takim wzorkiem, że myślałam, że padnę ze śmiechu. Naprawdę ma mnie za kretynkę chyba.
-No wiem słyszałam. Poza tym pamiętam. Zabiorę ją ze sobą. No i przecież Antek bez opieki na trybunach? Chyba chcecie żeby Energia zniknęła z powierzchni ziemi.-zaśmiałam się, a rodzice razem ze mną. Młody tylko wyszczerzył się i chyba nie zrozumiał, że to z niego się śmiejemy. Mecze Skry rozgrywane są od trzech sezonów na nowej hali, która nosi taką samą nazwę po swojej poprzedniczce, która spłonęła. Na szczęście udało się uratować wszystkie najcenniejsze trofea oraz dokumenty.
-No dobra to jeszcze lepiej, że Was nie będzie bo będzie cisza.
-Dzięki mamo.-powiedziałam i znowu zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Po obiedzie sprzątanie przypadło mężczyznom. Mama zabrała Maję i poszła do swojego „gabinetu”. To miejsce gdzie prowadzi lekcje. Tym sposobem nie wchodzą nam do domu. Znaczy wchodzą tylko, że do tego jednego pomieszczenia. Pewnie musi przyszykować się do lekcji. Ja poszłam do mojego pokoju. Jak wygląda mój pokój? No cóż. Należy do tych z serii większych pokoi. Podzielony jest tak jakby na część naukowo-relaksacyjną i sypialnianą. W naukowo-relaksacyjnej mam biurko, małą biblioteczkę, kanapę i telewizor. W sypialnianej jak każdy się pewnie domyślił mam łóżko i inne takie nocne. Mam też własną garderobę i łazienkę. Na ścianach mam farbę w kolorze pudrowego różu, na suficie białą. Na podłodze znajdują się panele, które są bardzo jasne, prawie białe. Jedna ściana przeznaczona jest na zdjęcia, pocztówki i inne takie pierdoły. Biblioteczka wygląda następująco. Tak jakby w ścianie są pułki. No może nie tak jakby tylko są. Białe drewno i do tego drabina metalowa (taka na kółkach, taka jak ta, na której jeździła Bella z „Pięknej i Bestii”) pokryta również białą farbą. Zawiesiłam sobie ostatnio na niej lampki świąteczne. Na półkach stoją przeróżne książki, puchary, wieża, której głośniki rozstawione są po całym pokoju, ramki ze zdjęciami i pamiątki z różnorakich miejsc na świecie. Biurko duże, narożne, z tego samego materiału co biblioteczka. Do niego kremowy, wygodny, kręcony, skórzany fotel. Nad biurkiem mam tablicę korkową, na której mam same najważniejsze informacje dotyczące szkoły, zajęć dodatkowych, czy tak zwane przypominajki. Kanapa zwykła z białego materiału jednak nakryta narzutą, która wygląda jakby była z misia polarnego. Niesamowicie przyjemna w dotyku, a naprzeciwko kanapy telewizor. Plazma i kino domowe, którego głośniki pomieszane są z tymi od wieży. Na jednej ścianie miałam też akwarium. To wszystko znajdowało się w części naukowo-relaksacyjnej. W części sypialnianej znajdowało się wielkie łóżko z białego drewna tego samego co m.in. biurko. Po jednej i po drugiej stronie łóżka były szafeczki nocne, również białe. Na łóżku miałam mnóstwo poduszek i parę miśków co by mi się przyjemniej spało. Nad łóżkiem wisiało zdjęcie zrobione przez moją mamę. Panorama Paryża nocą to coś wspaniałego zdecydowanie. Zwłaszcza jak jest uwiecznione przez tak dobrego fotografa. Tutaj też mam okno z niskim, szerokim parapetem, który wyłożony jest miękką gąbką i poduszkami, na których można sobie siedzieć. Przy każdym oknie, na karniszach z tego samego materiału co drabina od biblioteki, wiszą białe zasłonki. Jedne białe drzwi prowadzą do łazienki, która jest cała biała. Tylko sufit jest czarny. Zwykła, nie jakaś wielka. Po prostu wanna, kibelek i szafki z umywalką. Drugie drzwi prowadzą do garderoby. Również jej rozmiar nie powala. Inteligentnie zaprojektowana żeby pomieszczenie samo w sobie nie zajmowało dużo miejsca ale żeby zmieściło się w nim bardzo dużo rzeczy. W moim przypadku to bardzo dużo no naprawdę baaaaardzo dużo. Zresztą to nie tylko ubrania ale też buty, torebki i inne pierdoły. Mam tutaj całą kolekcję koszulek mojego taty i jego kolegów. Naprawdę niejedna fanka dałaby się za to zabić. W garderobie tak samo jak w bibliotece są białe półki oraz białe szuflady oraz brązowe, wiklinowe kosze. Na podłodze jest biały, puchaty dywan. W samym pokoju mam genialny szklany żyrandol. Są to takie jakby kryształki zwisające. To chyba było by na tyle opisywania mojego pokoju. Bardzo go lubię bo sama wymyśliłam sobie jak ma wyglądać. Wcześniej był to typowy pokoik dla małej księżniczki. No teraz różowy kolor ścian też sprawia, że wygląda tak cukierkowo no ale już nie mam góry zabawek czy pluszaków. Zawsze odrabiam sobie lekcje już w piątek po południu żeby potem mieć wolny weekend tak też zrobiłam i tym razem. Kiedy skończyłam była godzina dwudziesta. Trochę mi się zeszło ale miałam co najmniej trzy przerwy na rozmowę telefoniczną z Julką. Kim jest Julka? Julka jest moją najlepszą przyjaciółką. Mieszka jakieś pół kilometra ode mnie w linii prostej. Drogą nie opłaca się do niej chodzić bo to tylko dodawanie sobie metrów. To jedyny plus mieszkania w szczerym polu. No więc Julka ma tyle samo lat co ja. Tylko, że ona uczy się w innym gimnazjum. Jednak to nie przeszkadza nam w tej przyjaźni absolutnie. Blondynka mi tutaj jęczała, że znowu z jej szkoły wysyłają ją na dwa tygodnie do Paryża. Rzeczywiście jest nad czym ubolewać. Ja tylko mogę jęczeć, że nie pójdzie jutro ze mną na ten mecz. Tak dla towarzystwa oczywiście. No ale tak już czasem bywa. Po skończeniu nauki poszłam położyć się w wannie. Długa kąpiel to coś bardzo przyjemnego. Zwłaszcza z komputerem nad wanną. Po godzinnej kąpieli wskoczyłam w piżamę i rozczesałam mokre włosy. Podreptałam do kuchni żeby napić się czegoś.
-Czego szukasz córcia?-zapytała zatroskana mama, która chyba skończyła usypiać Maję i sprzątać w kuchni po kolacji, którą jadła tylko Maja i Antek i pewnie tata się załapał.
-A przyszłam się napić.-uśmiechnęłam się i otworzyłam lodówkę. Odruch bezwarunkowy kiedy wchodzi się do kuchni.
-W spiżarni jest sok pomarańczowy.-powiedziała siadając przy stole i kładąc na nim głowę. Poszłam do spiżarni i kiedy wróciłam do kuchni usiadłam naprzeciwko niej.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nic. Zmęczona jestem tylko.-powiedziała podnosząc głowę i przecierając twarz.
-To może idź mamciu spać.
-No już, już.-wstała i podeszła do mnie żeby dać mi buziaka w czoło na dobranoc. Po chwili zostałam sama. Piłam sobie spokojnie sok prosto z kartonu kiedy wszedł tata.
-O daj się napić Młoda.-powiedział wyciągając od razu rękę.
-Magiczne słowo.-powiedziałam pokazując język.
-Dawaj to smarkulo jestem twoim ojcem.-powiedział poważnym głosem. Chyba chciał być straszny. Ja tylko zaniosłam się śmiechem. Podszedł do mnie i zabrał mi ten karton siłą.
-Do czego to podobne żeby tatuś zabierał swojej córeczce pice siłą?-zapytałam sama siebie i przytuliłam się do niego.
-Do tego podobne.-zaśmiał się i objął mnie delikatnie całując w czubek głowy. Mój wzrost jest fajny. Mam 175, czyli tak między mamą, a tatą. Znaczy do taty to jeszcze tak mi z 30 cm brakuje, a od mamy jestem wyższa o jakieś 10. Dla mnie w sam raz. Nie jestem najniższa ani najwyższa bo znam takie co mają po metr osiemdziesiąt parę. Te to jakieś mutanty są. Okropne. Jak zakładam szpilki to jestem z nimi równa kiedy one ich oczywiście nie mają.
-Dobra idziemy spać. Jutro trzeba wygrać mecz.-powiedziałam odklejając się od niego i szybko pobiegłam do pokoju. Tam położyłam się do łóżka i odpłynęłam w ramiona Morfeusza. 



Od razu mówię akcja toczy się w roku 2028 (jeżeli dobrze policzyłam). Nie mam zielonego pojęcia jak będzie wyglądać wtedy życie więc w opowiadaniu będzie to wyglądać tak jak jest teraz.
Na blogu będą cały czas zachodzić zmiany związane z szablonem bo ten coś się psuje więc nie zwracajcie na to uwagi :) Skupcie się na treści i na ocenieniu tego bo na tym mi bardziej aktualnie zależy :)

Jeżeli chcecie być informowani to piszcie do mnie na GG (numer podany w zakładce Kontakt).
Na ASKu możecie zadawać pytania zarówno mi jak i bohaterom (tylko piszcie do kogo to pytanie :D) z chęcią sobie podpowiadam :)
Jeżeli jakieś uwagi to proszę pisać w komentarzach :)

Możecie również odwiedzać inne moje blogi, na które serdecznie zapraszam :)

Trochę się tych ogłoszeń zebrało ale to pierwszy rozdział więc o wszystkim trzeba napisać :)
Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się nowe rozdziały gdyż prowadzę jeszcze innego bloga o One Direction więc moją uwagę muszę poświęcać też jemu :) Ale będę starała się nie przekraczać dwóch tygodni ;)

Kocham Was wszystkich!

Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na dłużej :) Jeżeli nie wiecie co teraz zrobić to ja Wam powiem :D Klikacie skomentuj i piszecie co sądzicie :) Wam to zajmie niecałe pięć minut, a ja będę wiedziała na czym stoję i czy warto kontynuować tą historię ;) No i przy okazji wywoła to uśmiech na mojej twarzy :D
Pozdrawiam i całuję panna :*

środa, 24 lipca 2013

Słowem wstępu.

Witam serdecznie na moim dziewiątym z kolei blogu z siatkarzami w roli głównej! Dziewiąty za razem ostatni więc też wyjątkowy ;) Wyjątkowy, ponieważ jest kontynuacją mojego pierwszego bloga: 


Jakby nie patrzeć raczej warto jest mieć go przeczytany żeby było wiadomo skąd wzięła się główna bohaterka tego bloga ;) Mam nadzieję, że spodoba Wam się to co będę tutaj publikować i tak jak pierwszy blog zyska on wiele czytelniczek komentujących i czekających z niecierpliwością na nowe rozdziały :) 


Zapraszam do zapoznania się z zakładkami, które jeszcze będą aktualizowane w najbliższym czasie :) 
Jeżeli są pytania to zapraszam na mojego ASKA tylko prosiłabym o dopisywanie, o który blog chodzi ;) 

Tak jak było z poprzednimi blogami informuję TYLKO poprzez GG! Jeżeli chcesz, żebym Cię informowała o nowościach to sam/sama musisz się zgłosić do mnie na GG! (numer podany w zakładce KONTAKT) Jeżeli nie będę odpisywać przez pewien czas to proszę się nie zrażać gdyż ostatnio mało czasu spędzam na tym komunikatorze prędzej znajdziecie mnie na Twitterze gdyż tam spędzam 24/24 :)

POZDRAWIAM I CAŁUJĘ WASZA PANNA :*

P.S. A i jeszcze jedno małe ogłoszenie. Gdyby ktoś chciał mi wyrównać szablon tak żeby wszystkie gadżety i zakładki były ustawione tak jak na tym blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ to będę mu bardzo wdzięczna :) 

P.S. 2x 
Zapomniałam Wam powiedzieć kiedy pojawi się pierwszy rozdział, głupia ja... No więc pierwszy rozdział pojawi się 1 sierpnia :)