(3 lata później)
-Przestań już!-z oczu płynęły mi
łzy, a brzuch bolał niemiłosiernie od ilości śmiechu.
-No ale co ja na to poradzę, że
Ciebie to tak śmieszy?-powiedziała Julka, która była w takim
samie stanie co ja.
-Ale on tak po prostu do niej
podszedł?-zapytałam z niedowierzaniem ocierając łzy z policzków.
-Tak to właśnie jest mój
brat.-powiedziała, po czym napiła się łyka soku prosto z kartonu.
-A tak właściwie to gdzie on
jest?-zapytałam sprawdzając godzinę.
-Nie wiem.-wzruszyła ramionami i
wyciągnęła się na kanapie. Odłożyłam telefon do torebki i w
tym samym momencie podskoczyłam przerażona bo czyjeś ramiona mocno
mnie do siebie przytuliły.
-Cześć Julek. Też się cieszę, że
Cię widzę.-zaśmiałam się.
-Zuuuzek! Jak ja Cię dawno nie
widziałem!-powiedział luzując swój niedźwiedzi uścisk.
-Tak. Tydzień.-powiedziałam
zastanawiając się nad tym kiedy tak naprawdę ostatni raz się z
nim widziałam.
-Chciałabyś. Miesiąc prawie się nie
widzieliśmy.-powiedział dźgając mnie w żebra.
-No w sumie. Szmat czasu.-też dźgnęłam
go w żebra po czym szybko pobiegłam i ukryłam się za Julką przed
kolejnym ciosem Julka.
-Będziesz dzisiaj nocować?-zapytał
kładąc się na łóżku swojej siostry.
-Tak.-powiedziałam sięgając po miskę
z popcornem.
-Julka wiesz, że nie popijecie
dzisiaj.-powiedział szczerząc się niemiłosiernie.
-A to niby czemu? Nie wiem czy wiesz ale prawie jesteśmy dorosłe.-zapytała zdziwiona.
-Bo rodzice jednak nie
wyszli.-powiedział podrzucając poduszkę nad twarzą-Plus jestem
ja.
-No i?-prychnęła
blondynka.
-Tak jestem ja i paru moich
kolegów.-powiedział-Doskonale wiesz co to oznacza. Wizyty rodziców
co pięć minut. Więc ani my ani wy nie popijemy.
-Przecież twoi rodzice mieli iść do
moich.-powiedziałam po czym wepchnęłam sobie do buzi kolejną
porcję popcornu.
-Ściemniasz wieśniaku!-Julka rzuciła
poduszką w swojego brata-Ilu zaprosiłeś tych kolegów?
-Kilku.-powiedział uśmiechając się
tajemniczo.
-Osz ty! Zaprosiłeś całą
szkołę?-zapytała siadając i nie wierząc w to do czego właśnie
doszła drogą dedukcji.
-Całą to może nie. Ale pół. No i
jeszcze paru siatkarzy.-powiedział dumny z siebie.
-Ale będziesz miał przewalone u
rodziców.-powiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem, a ja
zaczęłam się śmiać. Szybko wstałam i sprawdziłam stan mojej
twarzy i włosów.
-Chodź idziemy się
bawić.-powiedziałam wyciągając do niej dłoń.
-To u Ciebie właśnie Zuzka
lubię.-zaśmiał się Julek i otworzył nam drzwi. W salonie
Kamińskich było pełno ludzi. Julek podszedł do konsoli i włączył
muzykę. Cały dom nagle zaczął się ruszać.
-Jakim cudem udało Ci się to
zorganizować?-zapytała Julka z niedowierzaniem.
-Trochę znajomości. Plus okazja i
mamy imprezę.-powiedział wzruszając ramionami.
-Serio jak matka się o tym dowie to
jesteś martwy.
-Ale rodzice o tym wiedzą.
Powiedziałem, że kumpel ma urodziny i chcemy mu zorganizować
imprezę niespodziankę. Długo ich przekonywać nawet nie musiałem.
Trochę dobrych ocen i ładnych wyników na meczach i mamy to co
mamy.-zaśmiał się.
-Jesteś genialny!-powiedziałam
machając moim znajomym ze szkoły.
-Dobra laski bawcie się. Jak coś ja o
niczym nie wiem, że się spiłyście.-powiedział i odszedł w
stronę swoich kumpli.
-Od razu to my się może tak nie
spijemy.-warknęła Julka.
-Mam Ci przypomnieć co było po
ostatnim naszym wypadzie na jakieś urodziny?-zaśmiałam się.
-Oj tam tylko trochę nie
kontaktowałyśmy.-machnęła ręką. Ruszyłyśmy w stronę barku.
Tam stał stał stały barman każdej imprezy, czyli niezawodny
Marcin. Kolega z klasy Julka. Zamówiłyśmy po drinku. Po paru
łykach ruszyłyśmy na parkiet gdzie już sporo osób szalało do
najróżniejszych kawałków jakie leciały z głośników. Po paru
godzinach i kilku kolejnych drinkach czułam się już lekko
wstawiona. Usiadłam na stopniu schodów i uspokoiłam trochę
wirujący świat w mojej głowie. Julka szalała na parkiecie
dzielnie przystawiając się do starszych chłopaków. Usiadł obok
mnie jakiś koleś. Nie kojarzyłam go kompletnie.
-Słaba głowa?-zapytał śmiejąc się.
-Koleś mam bardzo mocną głowę jak
na mój wiek.-odpowiedziałam i popatrzyłam się na niego.
-Wiktor jestem.-wyciągnął do mnie
swoją dłoń.
-Zuza.-potrząsnęłam nią lekko i
uśmiechnęłam się.
-Chcesz trochę wody?-zapytał z troską
w głosie.
-Jeżeli masz to wielką
chęcią.-powiedziałam uśmiechając się-Chodzisz ze mną do
szkoły? Czy z Kamińskimi?
-Chodzę z Julkiem do
klasy.-odpowiedział wstając-Za chwilę wrócę z wodą.
-Okej.-uśmiechnęłam się wdzięcznie.
Co to za koleś. Znałam wszystkich kolegów Julka przez to, że
spędzałam u nich czasami więcej godzin niż u siebie w domu. Tak
samo bardzo często zdarzało mi się odwiedzać ich szkołę. Koleś
tak jak powiedział tak i zrobił. Wrócił z butelką wody.
-Nie wiem gdzie mają jakieś inne
naczynie niż kieliszki do wódki.-powiedział podając mi butelkę.
-Nie szkodzi.-wzruszyłam ramionami i
wzięłam dwa łyki przyjemnie chłodnej wody.
-To ty jesteś tą sławną córką
Kurka?-zapytał.
-Tak to ja.-zaśmiałam się.
Tradycyjne pytanie. No normalnie to kocham. Odstawiłam wodę i
wstałam.
-Zawsze słyszysz to pytanie.-zaśmiał
się uświadamiając sobie co właśnie zrobił.
-Zawsze.-znowu się zaśmiałam. Teraz
dopiero mu się przyjrzałam. Nawet przystojny. Brunet i tylko tyle
mogłam jak na razie zobaczyć.
-Przepraszam.-powiedział.
-Nie masz za co przepraszać. Chodź
tańczyć.-powiedziałam ruszając w stronę parkietu. Zaczęłam
poruszać się w rytm muzyki. Mój nowy kolega szybko do mnie
dołączył i razem szaleliśmy podskakując i obracając się jak
nienormalni.
-Nienawidzę Cię Zuza.-wychrypiała
Julka po czym naciągnęła poduszkę na głowę.
-Wstawaj śpiochu twoi rodzice już
wracają. Leć do łazienki.-byłam bezlitosna i ściągnęłam z
niej kołdrę.
-Siema laski.-do pokoju wbił Julek z
butelką wody, którą mi podał.
-Mamy problem. Julka nam tutaj umiera
na kaca mordercę, a wasi rodzice już tutaj idą.
-A ty nie masz kaca?-zdziwił się
blondyn.
-Co ja na to poradzę, że umiem się
opanować, a nie to co ona.-powiedziałam pokazując na
przyjaciółkę-Weź ją zanieś do łazienki i połóż w wannie.
-Tak jest szefie.-starszy brat szybko
wziął swoją siostrę i wykonał moje polecenie. Przecież jej
rodzice urwali by jej głowę gdyby zobaczyli ją w takim stanie. Już
raz się tak załatwiłyśmy. Nie mogłyśmy się spotykać przez dwa
miesiące. To było okropne. Na imprezy nie wychodziłyśmy przez pół
roku. Taką nam karę wymyślili.
-Chcesz czynić honory?-zapytałam
Julka kładąc dłoń na kranie i ustawiłam go tak by po włączeniu
go poleciała jak najzimniejsza woda.
-Włączaj.-powiedział, a ja bez
chwili zastanowienia odkręciłam wodę. Julka natychmiast się
obudziła. Szybko ustawiłam ją tak by leciała ciepła.
-Cześć śpiąca królewno.-powiedział
Julek-To ja się ulotnię przywitać rodziców, a wy się tutaj
ogarniajcie.
-Nienawidzę Was.-powiedziała.
-Dobra, dobra. Potem będziesz nam
dziękować, że uratowaliśmy Ci tyłek.-blondynka pokazała mi
środkowy palec gdy wychodziłam, a ja tylko zaczęłam się śmiać.
Nie mogę przecież doprowadzić do tego żebyśmy znowu nie mogły
się widywać. Drugi raz w tym samym roku. Kiedy ona moczyła tyłek
w wannie ja leżałam na łóżku i przysypiałam. W końcu uznałam,
że jestem głodna. Zeszłam na dół. W kuchni spotkałam Julka i
jego rodziców.
-Dzień dobry.-powiedziałam
uśmiechając się.
-Cześć Zuzka. Twoi rodzice prosili
żebyśmy Ci przekazali informację, że dziś wieczorem jedziesz z
mamą do Bydgoszczy.-powiedziała pani Kamińska. Zdziwiłam się
trochę na jej słowa. Przecież miałyśmy jechać jutro do
Winiarskich.
-Dobrze, dziękuję.-grzeczna jak
zawsze. Moja podświadomość miała ze mnie niezły ubaw czasami.
Czułam się jak Hannah Montana w niektórych sytuacjach. Zjadałam
śniadanie przygotowane przez panią Asię po czym razem z Julkiem
udałam się do pokoju Julki.
-Czy chodzi do Ciebie do klasy jakiś
Wiktor?-zapytałam go kiedy już leżeliśmy na łóżku i
podziwialiśmy sufit.
-No w tym roku do nas dołączył. Nie
znam go za zbytnio. Wiem tylko tyle, że ma na imię Wiktor i
przeprowadził się z rodzicami do Bełchatowa z Warszawy.-powiedział
blondyn-A czemu pytasz?
-Bo w nocy z nim gadałam i po prostu
miałam głęboką rozkminę kim jest bo przecież znam wszystkich
chłopaków od Ciebie z klasy.
-Trochę jest dziwny. Nigdy się
praktycznie nie odzywa. Ale wygląda na nawet fajnego.-kiedy skończył
mówić z łazienki wyszła Julka. Już myślałam, że się utopiła
w tej wannie albo zasnęła.
-Potrzebuję jakieś
ubranie.-powiedziała ziewając.
-Masz w garderobie.-powiedziałam
przeciągając się. Jestem zajebistą przyjaciółką. Ale wiem, że
ona zrobiłaby dla mnie to samo.
-Mamo wróciłam!-krzyknęłam wchodząc
do domu.
-Dobrze się bawiliście?-zapytała
moja mamusia całując mnie w czoło.
-Bardzo.-uśmiechnęłam się-Czemu
wyjeżdżamy już dzisiaj?
-Bo wolę jechać nocą. Maja będzie
spała, Antek też więc nie będzie żadnych problemów z nimi
przynajmniej.
-Rozumiem. Idę się spakować w takim
razie.-ruszyłam w stronę schodów.
-Wywieś pranie jak już dotrzesz do
pralni.-powiedziała moja mama i wzięła na ręce Maję.
-Jasne.-westchnęłam i zniknęłam za
drzwiami mojego pokoju. Włączyłam szybko laptopa. Wyciągnęłam z
garderoby moją małą walizkę i położyłam ją na łóżku.
Weszłam na facebooka. Super już ludzie zaczęli dodawać zdjęcia z
imprezy. Szybko pousuwałam wszystkie oznaczenia żeby przypadkiem
nie trafiły te zdjęcia w nieproszone ręce. Zawsze miałam okropny
spam na wszystkich moich portalach społecznościowych więc
schodziło mi się trochę przy tym. Zauważyłam jednak jedno
zaproszenie do znajomych, które mnie zainteresowało.
-Wiktor Gonera.-przeczytałam.
Kiedy tylko zaakceptowałam zaproszenie
dostałam wiadomość od mojego nowego kolegi.
Wiktor: Co robisz dzisiaj wieczorem?
-Przykro mi
kolego.-miałam okropny zwyczaj mówienia do siebie. Jeszcze chwila i
wyląduję na kozetce u jakiegoś psychiatry.
Ja: Jadę do Bydgoszczy. Ale wracam
za trzy dni.
Wyłączyłam
laptopa i zabrałam się za pakowanie.
-Na pewno wszystko
zabrałyście?-zapytał nas po raz setny tata.
-Tak uspokój się
już Bartek.-powiedziała moja mama.
-Jestem bardzo
spokojny.-zaśmiał się. Mama pokręciła głową po czym wspięła
się na palce i pocałowała tatę w usta. Zawsze chce mi się z nich
śmiać. Wyglądają dość zabawnie.
-Grzeczna
bądź.-dostałam buziaka w czubek głowy.
-Zawsze
jestem.-zaśmiałam się i usiadłam na miejscu pasażera. Tata
ucałował jeszcze Antka i Maję. Mama usadowiła się za kierownicą
i odjechałyśmy w stronę Bydgoszczy.
Małe zmiany w informacjach o bohaterce.
Pozdrawiam i całuję panna :*
bardzo się ciesze, że postanowiłaś przywrócić bloga zapowiada się bardzo fajnie mam nadzieje, że niedługo pojawi się kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńLena
Zaszły pewne zmiany. I w sumie nie wiem co napisać, jakoś tak dziwnie mi sie czyta o dorosłej córce Wiktorii i Bartka, gdzie w pamięci mam ciągle perypetie właśnie obecnych tutaj rodziców. Nie mówię też, że źle czyta :) W takim razie czekam na kolejne perypetie siatkarskiej rodzin.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powróciłaś do pisania tego bloga i życzę ci, żeby nie opuściła cię wena i żeby każdy rozdział zachwycał nas i żebyśmy z niecierpliwością czekali na kolejny :)
Pozdrawiam ;)
Kiedy nowy rozdział.?.. ;)
OdpowiedzUsuń