poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 3

(3 lata później)

-Przestań już!-z oczu płynęły mi łzy, a brzuch bolał niemiłosiernie od ilości śmiechu.
-No ale co ja na to poradzę, że Ciebie to tak śmieszy?-powiedziała Julka, która była w takim samie stanie co ja.
-Ale on tak po prostu do niej podszedł?-zapytałam z niedowierzaniem ocierając łzy z policzków.
-Tak to właśnie jest mój brat.-powiedziała, po czym napiła się łyka soku prosto z kartonu.
-A tak właściwie to gdzie on jest?-zapytałam sprawdzając godzinę.
-Nie wiem.-wzruszyła ramionami i wyciągnęła się na kanapie. Odłożyłam telefon do torebki i w tym samym momencie podskoczyłam przerażona bo czyjeś ramiona mocno mnie do siebie przytuliły.
-Cześć Julek. Też się cieszę, że Cię widzę.-zaśmiałam się.
-Zuuuzek! Jak ja Cię dawno nie widziałem!-powiedział luzując swój niedźwiedzi uścisk.
-Tak. Tydzień.-powiedziałam zastanawiając się nad tym kiedy tak naprawdę ostatni raz się z nim widziałam.
-Chciałabyś. Miesiąc prawie się nie widzieliśmy.-powiedział dźgając mnie w żebra.
-No w sumie. Szmat czasu.-też dźgnęłam go w żebra po czym szybko pobiegłam i ukryłam się za Julką przed kolejnym ciosem Julka.
-Będziesz dzisiaj nocować?-zapytał kładąc się na łóżku swojej siostry.
-Tak.-powiedziałam sięgając po miskę z popcornem.
-Julka wiesz, że nie popijecie dzisiaj.-powiedział szczerząc się niemiłosiernie.
-A to niby czemu? Nie wiem czy wiesz ale prawie jesteśmy dorosłe.-zapytała zdziwiona.
-Bo rodzice jednak nie wyszli.-powiedział podrzucając poduszkę nad twarzą-Plus jestem ja.
-No i?-prychnęła blondynka.
-Tak jestem ja i paru moich kolegów.-powiedział-Doskonale wiesz co to oznacza. Wizyty rodziców co pięć minut. Więc ani my ani wy nie popijemy.
-Przecież twoi rodzice mieli iść do moich.-powiedziałam po czym wepchnęłam sobie do buzi kolejną porcję popcornu.
-Ściemniasz wieśniaku!-Julka rzuciła poduszką w swojego brata-Ilu zaprosiłeś tych kolegów?
-Kilku.-powiedział uśmiechając się tajemniczo.
-Osz ty! Zaprosiłeś całą szkołę?-zapytała siadając i nie wierząc w to do czego właśnie doszła drogą dedukcji.
-Całą to może nie. Ale pół. No i jeszcze paru siatkarzy.-powiedział dumny z siebie.
-Ale będziesz miał przewalone u rodziców.-powiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem, a ja zaczęłam się śmiać. Szybko wstałam i sprawdziłam stan mojej twarzy i włosów.
-Chodź idziemy się bawić.-powiedziałam wyciągając do niej dłoń.
-To u Ciebie właśnie Zuzka lubię.-zaśmiał się Julek i otworzył nam drzwi. W salonie Kamińskich było pełno ludzi. Julek podszedł do konsoli i włączył muzykę. Cały dom nagle zaczął się ruszać.
-Jakim cudem udało Ci się to zorganizować?-zapytała Julka z niedowierzaniem.
-Trochę znajomości. Plus okazja i mamy imprezę.-powiedział wzruszając ramionami.
-Serio jak matka się o tym dowie to jesteś martwy.
-Ale rodzice o tym wiedzą. Powiedziałem, że kumpel ma urodziny i chcemy mu zorganizować imprezę niespodziankę. Długo ich przekonywać nawet nie musiałem. Trochę dobrych ocen i ładnych wyników na meczach i mamy to co mamy.-zaśmiał się.
-Jesteś genialny!-powiedziałam machając moim znajomym ze szkoły.
-Dobra laski bawcie się. Jak coś ja o niczym nie wiem, że się spiłyście.-powiedział i odszedł w stronę swoich kumpli.
-Od razu to my się może tak nie spijemy.-warknęła Julka.
-Mam Ci przypomnieć co było po ostatnim naszym wypadzie na jakieś urodziny?-zaśmiałam się.
-Oj tam tylko trochę nie kontaktowałyśmy.-machnęła ręką. Ruszyłyśmy w stronę barku. Tam stał stał stały barman każdej imprezy, czyli niezawodny Marcin. Kolega z klasy Julka. Zamówiłyśmy po drinku. Po paru łykach ruszyłyśmy na parkiet gdzie już sporo osób szalało do najróżniejszych kawałków jakie leciały z głośników. Po paru godzinach i kilku kolejnych drinkach czułam się już lekko wstawiona. Usiadłam na stopniu schodów i uspokoiłam trochę wirujący świat w mojej głowie. Julka szalała na parkiecie dzielnie przystawiając się do starszych chłopaków. Usiadł obok mnie jakiś koleś. Nie kojarzyłam go kompletnie.
-Słaba głowa?-zapytał śmiejąc się.
-Koleś mam bardzo mocną głowę jak na mój wiek.-odpowiedziałam i popatrzyłam się na niego.
-Wiktor jestem.-wyciągnął do mnie swoją dłoń.
-Zuza.-potrząsnęłam nią lekko i uśmiechnęłam się.
-Chcesz trochę wody?-zapytał z troską w głosie.
-Jeżeli masz to wielką chęcią.-powiedziałam uśmiechając się-Chodzisz ze mną do szkoły? Czy z Kamińskimi?
-Chodzę z Julkiem do klasy.-odpowiedział wstając-Za chwilę wrócę z wodą.
-Okej.-uśmiechnęłam się wdzięcznie. Co to za koleś. Znałam wszystkich kolegów Julka przez to, że spędzałam u nich czasami więcej godzin niż u siebie w domu. Tak samo bardzo często zdarzało mi się odwiedzać ich szkołę. Koleś tak jak powiedział tak i zrobił. Wrócił z butelką wody.
-Nie wiem gdzie mają jakieś inne naczynie niż kieliszki do wódki.-powiedział podając mi butelkę.
-Nie szkodzi.-wzruszyłam ramionami i wzięłam dwa łyki przyjemnie chłodnej wody.
-To ty jesteś tą sławną córką Kurka?-zapytał.
-Tak to ja.-zaśmiałam się. Tradycyjne pytanie. No normalnie to kocham. Odstawiłam wodę i wstałam.
-Zawsze słyszysz to pytanie.-zaśmiał się uświadamiając sobie co właśnie zrobił.
-Zawsze.-znowu się zaśmiałam. Teraz dopiero mu się przyjrzałam. Nawet przystojny. Brunet i tylko tyle mogłam jak na razie zobaczyć.
-Przepraszam.-powiedział.
-Nie masz za co przepraszać. Chodź tańczyć.-powiedziałam ruszając w stronę parkietu. Zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Mój nowy kolega szybko do mnie dołączył i razem szaleliśmy podskakując i obracając się jak nienormalni.

-Nienawidzę Cię Zuza.-wychrypiała Julka po czym naciągnęła poduszkę na głowę.
-Wstawaj śpiochu twoi rodzice już wracają. Leć do łazienki.-byłam bezlitosna i ściągnęłam z niej kołdrę.
-Siema laski.-do pokoju wbił Julek z butelką wody, którą mi podał.
-Mamy problem. Julka nam tutaj umiera na kaca mordercę, a wasi rodzice już tutaj idą.
-A ty nie masz kaca?-zdziwił się blondyn.
-Co ja na to poradzę, że umiem się opanować, a nie to co ona.-powiedziałam pokazując na przyjaciółkę-Weź ją zanieś do łazienki i połóż w wannie.
-Tak jest szefie.-starszy brat szybko wziął swoją siostrę i wykonał moje polecenie. Przecież jej rodzice urwali by jej głowę gdyby zobaczyli ją w takim stanie. Już raz się tak załatwiłyśmy. Nie mogłyśmy się spotykać przez dwa miesiące. To było okropne. Na imprezy nie wychodziłyśmy przez pół roku. Taką nam karę wymyślili.
-Chcesz czynić honory?-zapytałam Julka kładąc dłoń na kranie i ustawiłam go tak by po włączeniu go poleciała jak najzimniejsza woda.
-Włączaj.-powiedział, a ja bez chwili zastanowienia odkręciłam wodę. Julka natychmiast się obudziła. Szybko ustawiłam ją tak by leciała ciepła.
-Cześć śpiąca królewno.-powiedział Julek-To ja się ulotnię przywitać rodziców, a wy się tutaj ogarniajcie.
-Nienawidzę Was.-powiedziała.
-Dobra, dobra. Potem będziesz nam dziękować, że uratowaliśmy Ci tyłek.-blondynka pokazała mi środkowy palec gdy wychodziłam, a ja tylko zaczęłam się śmiać. Nie mogę przecież doprowadzić do tego żebyśmy znowu nie mogły się widywać. Drugi raz w tym samym roku. Kiedy ona moczyła tyłek w wannie ja leżałam na łóżku i przysypiałam. W końcu uznałam, że jestem głodna. Zeszłam na dół. W kuchni spotkałam Julka i jego rodziców.
-Dzień dobry.-powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć Zuzka. Twoi rodzice prosili żebyśmy Ci przekazali informację, że dziś wieczorem jedziesz z mamą do Bydgoszczy.-powiedziała pani Kamińska. Zdziwiłam się trochę na jej słowa. Przecież miałyśmy jechać jutro do Winiarskich.
-Dobrze, dziękuję.-grzeczna jak zawsze. Moja podświadomość miała ze mnie niezły ubaw czasami. Czułam się jak Hannah Montana w niektórych sytuacjach. Zjadałam śniadanie przygotowane przez panią Asię po czym razem z Julkiem udałam się do pokoju Julki.
-Czy chodzi do Ciebie do klasy jakiś Wiktor?-zapytałam go kiedy już leżeliśmy na łóżku i podziwialiśmy sufit.
-No w tym roku do nas dołączył. Nie znam go za zbytnio. Wiem tylko tyle, że ma na imię Wiktor i przeprowadził się z rodzicami do Bełchatowa z Warszawy.-powiedział blondyn-A czemu pytasz?
-Bo w nocy z nim gadałam i po prostu miałam głęboką rozkminę kim jest bo przecież znam wszystkich chłopaków od Ciebie z klasy.
-Trochę jest dziwny. Nigdy się praktycznie nie odzywa. Ale wygląda na nawet fajnego.-kiedy skończył mówić z łazienki wyszła Julka. Już myślałam, że się utopiła w tej wannie albo zasnęła.
-Potrzebuję jakieś ubranie.-powiedziała ziewając.
-Masz w garderobie.-powiedziałam przeciągając się. Jestem zajebistą przyjaciółką. Ale wiem, że ona zrobiłaby dla mnie to samo.

-Mamo wróciłam!-krzyknęłam wchodząc do domu.
-Dobrze się bawiliście?-zapytała moja mamusia całując mnie w czoło.
-Bardzo.-uśmiechnęłam się-Czemu wyjeżdżamy już dzisiaj?
-Bo wolę jechać nocą. Maja będzie spała, Antek też więc nie będzie żadnych problemów z nimi przynajmniej.
-Rozumiem. Idę się spakować w takim razie.-ruszyłam w stronę schodów.
-Wywieś pranie jak już dotrzesz do pralni.-powiedziała moja mama i wzięła na ręce Maję.
-Jasne.-westchnęłam i zniknęłam za drzwiami mojego pokoju. Włączyłam szybko laptopa. Wyciągnęłam z garderoby moją małą walizkę i położyłam ją na łóżku. Weszłam na facebooka. Super już ludzie zaczęli dodawać zdjęcia z imprezy. Szybko pousuwałam wszystkie oznaczenia żeby przypadkiem nie trafiły te zdjęcia w nieproszone ręce. Zawsze miałam okropny spam na wszystkich moich portalach społecznościowych więc schodziło mi się trochę przy tym. Zauważyłam jednak jedno zaproszenie do znajomych, które mnie zainteresowało.
-Wiktor Gonera.-przeczytałam.
Kiedy tylko zaakceptowałam zaproszenie dostałam wiadomość od mojego nowego kolegi.
Wiktor: Co robisz dzisiaj wieczorem?
-Przykro mi kolego.-miałam okropny zwyczaj mówienia do siebie. Jeszcze chwila i wyląduję na kozetce u jakiegoś psychiatry.
Ja: Jadę do Bydgoszczy. Ale wracam za trzy dni.
Wyłączyłam laptopa i zabrałam się za pakowanie.

-Na pewno wszystko zabrałyście?-zapytał nas po raz setny tata.
-Tak uspokój się już Bartek.-powiedziała moja mama.
-Jestem bardzo spokojny.-zaśmiał się. Mama pokręciła głową po czym wspięła się na palce i pocałowała tatę w usta. Zawsze chce mi się z nich śmiać. Wyglądają dość zabawnie.
-Grzeczna bądź.-dostałam buziaka w czubek głowy.

-Zawsze jestem.-zaśmiałam się i usiadłam na miejscu pasażera. Tata ucałował jeszcze Antka i Maję. Mama usadowiła się za kierownicą i odjechałyśmy w stronę Bydgoszczy.


Małe zmiany w informacjach o bohaterce.

Pozdrawiam i całuję panna :*

4 komentarze:

  1. bardzo się ciesze, że postanowiłaś przywrócić bloga zapowiada się bardzo fajnie mam nadzieje, że niedługo pojawi się kolejny rozdział ;)
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaszły pewne zmiany. I w sumie nie wiem co napisać, jakoś tak dziwnie mi sie czyta o dorosłej córce Wiktorii i Bartka, gdzie w pamięci mam ciągle perypetie właśnie obecnych tutaj rodziców. Nie mówię też, że źle czyta :) W takim razie czekam na kolejne perypetie siatkarskiej rodzin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo fajny rozdział.
    Cieszę się, że powróciłaś do pisania tego bloga i życzę ci, żeby nie opuściła cię wena i żeby każdy rozdział zachwycał nas i żebyśmy z niecierpliwością czekali na kolejny :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń